sobota, 23 stycznia 2016

Zaklęcie 23:Początek

 Treningi, treningi i jeszcze raz treningi. Ojciec bardzo surowo i poważnie traktuje czas wolny, jaki mam dzięki wakacjom. Muszę się doskonalić, być silniejsza. Jeśli zginie mam zająć jego miejsce, a do tego muszę być odpowiednio przygotowana. Koniec z użalaniem się nad sobą. Koniec z wiarą w miłość, dobroć, przyjaźń. Liczy się tylko siła i umysł. Wiedza, to już połowa sukcesu. W końcu w silnym ciele zdrowy duch. Mój pierwszy rok w Hogwarcie wypadł dość dziwnie, ale ten będzie zupełnie inny. Weasleyowie pożałują każdej chwili, w której śmiali się ze mnie, córki Tom Riddla. Potter pożałuje, że w ogóle się urodził.
-Jeszcze raz! Włóż w to więcej energii!- rozkazuje. Duszę, ale znów przybieram pozycje.
-Crucio!- rzucam na mugola przywiązanego przede mną. Kto by pomyślał, że się stanę tak bezwzględna. Jeszcze nie dawno nie byłabym w stanie chociażby go uderzyć. A teraz? Zadawanie mu bólu sprawia mi przyjemność. -Avada Kedavra!
-Brawo, brawo. Nareszcie.- ojciec klaszcze. Pierwszy raz w życiu jest ze mnie taki dumny. - Idź. Masz czas dla siebie. 
Kiwam głową i kieruję się do swojego pokoju. Po drodze mijam Nagini. Już pełznie po obiad, który jej przed momentem przygotowałam.
Siadam u siebie w pokoju. Wzdycham. Nie mam co robić. Nastawiłam się już na wakacje pełne roboty, więc nie mam za bardzo pojęcia co ze sobą zrobić. Zerkam na zdjęcie w starej, drewnianej, brązowej ramce.Znajomi z Hogwartu, śmiejący się do obiektywu. Ciekawe, czy ktoś odpisałby na mój list. Biorę kartkę papieru, pióro i siadam do stołu. Piszę do Eve. Sama nie wiem czemu w pierwszej kolejności pomyślałam o niej. Opisuję jak mi nudno, że nie za bardzo mogę się ruszać stąd. Pytam co u niej, czy daje radę z bratem w jednym domu. Znajduję jakąś kopertę i adresuję list. Podaję go sówce, mówię gdzie ma lecieć. Wzdycham. Nudno.
Włączam muzykę na słuchawkach i kładę się na łóżku. Rozkoszuję się dźwiękami Iron Maiden w utworze Fear Of The Dark.
I am a man who walks alone
And when I'm walking a dark road
At night or strolling through the park
When the light begins to change
I sometimes feel a little strange
A little anxious when it's dark.
Dopiero teraz czuję jak moje mięśnie bolą po ciężkich treningach. 
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
Have you run your fingers down the wall
And have you felt your neck skin crawl
When you're searching for the light?
Sometimes when you're scared to take a look
At the corner of the room
You've sensed that something's watching you
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there.

Siadam, krzywię się. Czuje jak każdy drobny mięsień w ciele staje się coraz cięższy. 
Have you ever been alone at night
Thought you heard footsteps behind
And turned around and no one's there?
And as you quicken up your pace
You find it hard to look again
Because you're sure there's someone there
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
Watching horror films the night before
Debating witches and folklores
The unknown troubles on your mind
Maybe your mind is playing tricks
You sense, and suddenly eyes fix
On dancing shadows from behind.

Do mojej głowy wpada pewna myśl. Wesołe miasteczko. Nie byłam w nim... nigdy tak na prawdę. Gdyby tak wymknąć się z tej rudery i pojechać do Londynu? Mogłabym wreszcie zobaczyć czy to na prawdę taka świetna zabawa. 
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
Fear of the dark, fear of the dark
I have a constant fear that something's always near
Fear of the dark, fear of the dark
I have a phobia that someone's always there
When I'm walking a dark road
I am a man who walks alone.

Rozciągam się i przerzucam parę utworów dalej. Schylam się po kufer. Wyjmuje go spod łóżka i znajduję w nim stare książki. Przed zakończeniem roku zwinęłam je z biblioteki szkolnej, z działu ksiąg zakazanych. Otwieram jedną z nich zatytułowaną "Prawdziwa historia magii". Jestem ciekawa ile rzeczy ukrywają przed nami podczas lekcji. Zabieram się za lekturę, przepisując do zeszytu najważniejsze zagadnienia z przeszłości czarodziejów. Na prawdę wiele faktów przed nami zatajają. Ciekawe czy to ministerstwo zarządziło, że pominą te fakty, czy może nasz dyrektor. 
Pochłaniam kolejne zasoby wiedzy, niezmiernie zdziwiona i zafascynowana. Że też takie rzeczy miały miejsce w historii. Salazar Slytherin miał potajemny romans z uczennicą, jeden z pierwszych czarodziejów był homoseksualistą dlatego rozpętała się wojna o której wszyscy wolą nie wspominać. Niby błahostki, a jednak ciekawe. 
Czuję, że oczy coraz bardziej pieką. Zaznaczam sobie stronę na której skończyłam, po czym odkładam księgę pod łóżko i zakopuję się w pościeli.